- Ahm, ja tam wolę spacerować, niż walczyć. Ale kiedy ktoś mnie zdenerwuje, jest na odwrót. – mruknęłam, po czym dodałam głośniej – Kiedy jacyś obcy wejdą na nasze tereny, postaram się być pierwsza.
Nagle coś spad wody chwyciło mnie za łapę tak, że poleciałam pyskiem w piach. Anubis nie potrafił powstrzymać się od śmiechu. Wstałam otrzepując się z piasku.
- Coś ty zrobiła? – zapytał śmiejąc się.
- Mogę przysiąc, że coś ugryzło mnie w łapę. – powiedziałam patrząc w tamto miejsce, ale sama się uśmiechałam. – Musiało być dosyć duże...
Basior zanurzył tam głowę, jakby chciał złowić rybę. Po chwili znów stanął prosto i stwierdził:
- Nic tam nie ma. Jesteś pewna, że nie potknęłaś się?
Wspomnienie o wręcz idealnie dziwnym upadku znów sprawiło, że się uśmiechnął. Nie odpowiedziałam, tylko także zanurzyłam głowę w wodzie. To nie mógł być kamień, to było jakieś zwierzę, lub coś innego... Dokładnie czułam zęby zaciskające się na łapie. Otworzyłam oczy najbardziej jak mogłam. Z początku nic, woda i piasek, ale po chwili dostrzegłam niewyraźną, czarną sylwetkę płynącą w moją stronę. Po chwili to dziwne ‘’zwierzę’’ otworzyło pysk, ujrzałam szeregi małych, ale bardzo ostrych zębów. Z początku byłam wręcz sparaliżowana tym widokiem, ale otrząsnęłam się i wyciągając głowę z wody odskoczyłam w tył. Anubis stał zdziwiony i na mnie patrzył.
- Ty... – mówiłam – Ty tego nie widziałeś?
- Nie widziałem tam nic nadzwyczajnego. – powiedział.
Ale czemu Anubis tego nie widział? Dlaczego chciało mnie zaatakować?
< Anubis? Wybacz, że tak późno... Wena wróciła! default smiley :d >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz