Syknęłam z bólu, ale nadal próbowałam czarować.
- Dawaj, Teri, dasz radę- mruczałam cicho do siebie. Czekałam tylko aż
Disp i Lyle znajdą się blisko. W końcu nadarzyła się okazja, gdy Lyle i
jego towarzysz, znaleźli się w mojej pułapce. W tym momencie wzniosła
się Mgła. Wciąż nie wstając, teleportowałam nas na powierzchnię. Byłam
świadoma, że ten ruch może całkowicie mnie wykończyć, ale liczyła się
ucieczka z KU( jaki skrót ).
Znów znaleźliśmy się na powierzchni. Niemal od razu oberwałam od Dispa.
Tylko, że teraz był... inny? Znikły jego rogi i skrzydła. Zastąpiła je
ciemna grzywa i biała sierść z plamkami. Nie mogłam namierzyć wzorkiem
Lyle, aż nie dostrzegłam jego skrzydła za sobą. Chwycił mnie za kark. Z
trudem machnęłam skrzydłami, jakbym zapomniała jak to się robi, przez co
oberwał w pysk. Puścił mnie. Mój mózg zaczął pracować, jakby ciemna
mgła opuściła mój mózg ( ciemna mgła, znaczy to coś, czaromowa, czy coś
tam). Odwróciłam się. Trysnęła krew. Nie mogłam się już utrzymać na
łapach. Upadłam, a tuż obok padł Lyle. Disparate gapił się na mnie, a
potem na trupa.
- Ty... - zaczął- teraz spostrzegłam, że ma niebieski język- powoli
podchodząc z kłami na wierzchu i warkiem, ale wtedy coś czerwonego
rzuciło się na niego. Nie było mi dane zobaczyć co to, bo film po prostu
się urwał...
< Kaheł? Disp? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz