- Tak! - zawołałam wesoło. Błyskawicznie poprawił mi się humor.
* dobra, bla, bla, bla, przechodzimy do cd Dispa. Mam lenia*
Miałam jedno marzenie: żeby to piekło się skończyło i się zabić.
Wszystko układało się tak dobrze: znalazłam w końcu miłość,
przyjaciół... Demony gdzieś zniknęły... A tu... Zaczęłam się szarpać,
gdy któryś znowu do mnie podszedł. Któryś, bo widok rozmazywały mi łzy.
Znów się zaczęło. Próbując zapomnieć o tym co się dzieje, myślałam
dalej. Po tym jak znowu zobaczyłam Kaharamisa... Jeszcze bardziej się
załamałam. Nie będę z nim już nigdy szczęśliwa... Pewnie nie chce mnie
znać... Pozostaje mi śmierć...
- Kah... Jeśli mnie słyszysz... To... Zostaw mnie... Chcę umrzeć... Nie
zasługuję by żyć...- Przesłałam, a raczej spróbowałam przesłać,
wiadomość. Nie wiedziałam czy dotrze do niego. Znów poczułam ból. I nie
tylko w sercu. Basior znów mnie spoliczkował. Zaskomlałam, bo co więcej
mogłam zrobić? Sznury wbijały mi się w skórę, rany krwawiły... Do tego
ciężar basiora oraz wyrzuty do samej siebie...
< Kaharamis, Disp albo Lyle? Ech... Nie nadaję się do tej fabuły >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz