Rozejrzałam się wokół. Dookoła zostało niewiele wolnej od głazów i
mniejszych kamieni przestrzeni, a mimo największych wysiłków kamienie
ruszyły się o może dwa milimetry. Wydawało się niemal oczywiste, że
jesteśmy w pułapce bez wyjścia.
- Nie. Nie mam żadnego pomysłu, planu czy czegokolwiek innego.
Wzdychając, położyłam się na jakimś głazie, myśląc. Nie ma możliwości,
żebyśmy wydostali się stąd sami. I właśnie wtedy usłyszeliśmy stukot
kamienia o kamień, dochodzący ze strony, w którą uciekła Bellona.
Spojrzałam w tamtą stronę, zdziwiona. Któraś ze skał sturlała się w dół,
a w dziurze ukazał się pysk siostry Scarlet. Poison warknął cicho.
- Co ty robisz? – zapytał oschle.
- Ratuję wam życie – odparła wilczyca, mocując się z jakimś kamieniem. –
Zaraz wam wszystko wyjaśnię, tylko musimy przedostać się w inne
miejsce. Wyprowadzę was na powierzchnię.
Wyczułam w jej głosie szczerość, toteż pomogłam jej odrzucać głazy. Po
chwili dołączył się Poison i po kilku minutach szliśmy już ciemny
korytarzem za waderą. Minęło… w sumie nie wiem ile czasu, ale w pewnym
momencie Bellona zatrzymała się i zastukała w ścianę. Ukazało się tam
przejście do kolejnego tunelu. Siostra Scarlet bez chwili wahania
zniknęła w jeszcze większym mroku. Po chwili zastanowienia razem z
Poisonem ostrożnie ruszyliśmy za waderą. Nim minęły dwie minuty,
znaleźliśmy się w niedużej sali, mieszczącej do sześciu-siedmiu wilków.
Bellona zapaliła pochodnię i zatknęła ją w specjalnie w tym celu
przygotowany uchwyt.
- Musiałam to zrobić – powiedziała, spoglądając na płomienie. – Chyba
nie zauważyliście, ale korytarzem za wami podążała dwójka szpiegów Wolf
Lady, wilków cienia. Nie mogłabym wam pomóc na ich oczach. Tak, chcę
was stąd wyprowadzić – uprzedziła moje pytanie, odwracając się w naszą
stronę.
- No dobrze, a co z Mirago? – zapytałam. Wadera posłała mi zaciekawione spojrzenie.
- To nasz znajomy – wyjaśnił Poison. – Został gdzieś w górnych
korytarzach. Taki starszy, łaciaty pies z grupą innych wilków i psów.
- Chyba ich kojarzę. Nimi także się zajmę – stwierdziła siostra Scarlet.
- Mogłabyś opowiedzieć nam trochę więcej o Wolf Lady? Chyba nie darzysz
jej sympatią – powiedziałam. Szaro-brązowa pokiwała w zamyśleniu głową.
- Macie rację. A wszystko zaczęło się kilka czy kilkanaście lat temu,
kiedy w odległej krainie narodziła się dwójka szczeniąt, Wadera i Basior
Światłości. Wolą ich rodziców, ówczesnych władców, było ich wspólne
panowanie królestwem i utrzymywanie w nim równowagi. Ale ich syn, chciwy
i chętny do zagarnięcia władzy na całym świecie, zaczął bawić się
czarną magią i stworzył potężną armię złożoną ze stworzonych przez niego
zwierząt. Wkrótce jego namowom uległa jego siostra. Niegdysiejszy
Basior Światłości przybrał inne imię i właśnie znany pod tą nazwą zaczął
atakować okoliczne ziemie, dążąc wciąż dalej i dalej. Nikt nie potrafił
się mu oprzeć… Oprócz waszej watahy. Byliście pierwszą grupą, której
udało się zadać jego armii tak dotkliwe rany i… zabić jego samego. Teraz
Biała Wilczyca, Wilcza Pani chce się na was odegrać… Jak i Scarlet
byłyśmy inne… Dlatego odeszłam. Wolf Lady była pierwszą osobą prócz
siostry, która mnie doceniła… A teraz okazuje się, że po prostu zamierza
zagarnąć wasze ziemie. Nie chcę jej służyć. Nie chcę służyć komuś, kto…
Mniejsza z tym. Wasza Alfa jest w niebezpieczeństwie. I cała wataha.
Tam na górze już dzieją się niepokojące rzeczy. Musicie wracać.
<Poison?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz