poniedziałek, 20 czerwca 2016

Od Kaharamisa CD Disparate i Lyle

Ogień dodawał mi sił w łapach, lecz wycieńczał wewnętrzną magię. Niemal fizycznie czułem, jak mnie coś ssie od środka... Jakby energia przechodziła prądem od umysłu przez całe ciało, kończąc na czubkach rozżarzonych palców. Mimo to chciałem biec do upadłego, musiałem ją znaleźć, choćbym miał zdechnąć po drodze...
W międzyczasie miałem wrażenie, że zaczynam świrować. Dopadały mnie stres, adrenalina i głosy... W dodatku brzmiące jak Teri. "Kah... Jeśli mnie słyszysz... To... Zostaw mnie... Chcę umrzeć... Nie zasługuję by żyć...". Zwolniłem trochę, przeszedłem do truchtu, aż się zatrzymałem i padłem na ziemię. To brzmiało tak realnie, jakby stała obok i mówiła, a jej głos przeszywał mi mózg... Miałem tylko nadzieję, że nie zemdleję tam na miejscu. Zabrałoby to zbyt dużo czasu... Czy ona naprawdę tego chce? Pragnąłem się podnieść, lecz łapy uginały się pode mną. Nadużycie magii dawało się mocno we znaki, czułem się prawie tak, jakbym miał zaraz umrzeć... Wreszcie ułożyłem łeb na ziemi i powieki same mi się zamknęły.
Nie minęło parę godzin, a już obudziłem się opatrzony w jamie Alphy. Mozolnie podniosłem głowę i rozejrzałem się. Gdy się jednak wreszcie zorientowałem, poderwałem się z miejsca i chciałem wybiec jak najprędzej, lecz zatrzymali mnie medycy i sam wilk Alpha.
- Nie możesz stąd wyjść - orzekł Anubis. - Musisz się zregenerować, jesteś w opłakanym stanie....
Impulsywnie zamachnąłem się łapą i drapnąłem go w pysk. Natychmiast silniejsi medycy mnie chwycili i unieszkodliwili, a Alpha warknął na mnie przeciągle. Nim zdołał cokolwiek powiedzieć, zacząłem wydzierać się jak opętany.
- Idioci! Szukałem jej tak długo, a wy zaciągneliście mnie aż tutaj?! Pogięło was do reszty?! Oni ją rżną, katują, znęcają się, a wy zgarniacie MNIE i każecie się zregenerować?! Was do reszty pos*rało!!!
Wszyscy patrzyli po sobie zdumieni, a na mnie jak na wariata. Anubis odchrządknął.
- Kogo masz na myśli? Kto kogo katuje? - spytał podejrzliwie.
Chciałem już powiedzieć, ale głos mi się załamał i biadoliłem takim bełkotem, że nikt nic nie zrozumiał. Bezsilnego położyli mnie z powrotem, a ja się rozpłakałem... Nim jednak wyszli, wyjęczałem:
- Błagam.... Znajdźcie Teri... Ona... tu gdzieś... jest...
Wtedy Alpha nadstawił uszu i wysłuchał moich jęków, które opowiadały ostatnie wydarzenia. Niektóre medyczki aż zakrywały uszy, gdy przechodziłem do szczegółów... Całe szczęście zostałem wysłuchany i zrozumiany. Natychmiast zebrano grupę wojowników i zwiadowców, którzy mieli pomóc przy poszukiwaniach. Wśród wojowników pojawili się: Bloodspill, Kire, Caldo i Torso, w tym również zabójczyni Luna, a wśród zwiadowców Heroica, Mysterys i Haze. Na czele nas wszystkich stał Anubis i taką dziesięciowilczą sforą ruszyliśmy na poszukiwania mojej ukochanej...
Trwało to kilka godzin i ciągnęło się prawie bez przerwy. Co zwietrzyliśmy trop, od razu go gubiliśmy i musieliśmy błądzić jak głupi po niemal całym terenie. Kiedy nadzieja przygasała z minuty na minutę, nagle wśród gąszczu zauważyliśmy wilczą rogatą sylwetkę. To Disparate!
- Za nim! - ryknął Alpha ze mną w chórze i cała gromada rzuciła się za oprawcą.
Na przedzie gnali Luna, Caldo i Torso, ja mimo największych chęci nie miałem sił im dorównać kroku. Jedynie Heroica dotrzymywała mi towarzystwa i patrzyła, czy wszystko ze mną w porządku, a biegliśmy najbardziej z tyłu. Takim zażartym pędem dotarliśmy do ich kryjówki, gdzie przywiązana i wypięta w naszą stronę leżała skatowana Teriyaki.
- Kah, zajmij się nią, my ich załatwimy! - zawołał Caldo i kłapnął zębami koło karku Lyle'a, który ledwo uniknął tego ataku.
Tego, co się tam działo, nie jestem w stanie opisać. Wszędzie latała sierść i krew, czasem pióra i strzępy skóry, ewentualnie błysnęła czyjaś użyta moc. Ja rozgryzałem sznury, gdy wilczyca patrzyła na mnie błagalnym wzrokiem.
- Przecież... ci mówiłam... - wyszlochała.
Zdziwiłem się.
- Co mi mówiłaś, kochanie...? - spytałem czule, lecz o tyle głośno, by mnie usłyszała orzez ten cały harmider wokół...
- Mówiłam ci... Chcę umrzeć...
Niemal poczułem jak staje mi serce. Czyli nie zwariowałem wtedy... To naprawdę był jej głos. Dalej, bez słowa, dławiony przez emocje rozerwałem wreszcie sznury, lecz nagle poczułem czyjeś zęby w lędźwiach. Krzyknąłem i odwróciłem się - to był Disp. Szybkim ruchem kłapnąłem zębiskami by go ugryźć, lecz nagle wpadł na niego Bloodspill i odciągnął ode mnie. Bez zastanowienia wziąłem szybko Teri na plecy i przecisnąłem się w ciasnym otworze wylotu jamy między innymi wilkami. Odbiegłem kawałek i położyłem poszkodowaną delikatnie na ziemi. Szybko wylizałem i przypaliłem jej nowe rany, lecz ona leżała prawie nieruchomo. Jedyne, co pozwalało mi stwierdzić, że nadal żyje, był jej ciężki oddech. Kiedy skończyłem ją opatrywać, przybiegła Heroica by być świadkiem tego, jak namiętnie pocałowałem waderę i wtuliłem się w jej szyję.
- Nigdy nie pozwoliłbym ci umrzeć... - wyszeptałem Teri do ucha. - Kocham cię... Bez względu na krzywdy, jakie ci zrobili...

(Ktokolwiek? Disp, Teri, Lyle, ktoś z grupy pomocniczej? xd)

4 komentarze:

  1. Njeeeee, ja na to nie odpiszę! XD * drapie pazurami* Ktoś chętny prócz Dispa, który się na mnie drze,żebym mu zaklepała?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo nje. Mam małego pomysła po akcji z Podziemiem. Na to nie odpiszę, bo moja Terka się właśnie czerwieni. XD

      Usuń