Anubis zniknął mi z pola widzenia, ale chyba był tam jeszcze ktoś, bo słyszałam różne ryki. Mój przeciwnik patrzył mi prosto w oczy.
- Zdobyłem wasze tereny. Ale to nie wystarczyło. Kiedy powiem sobie, że kogoś zabiję, zrobię to! – warknął, rzucając się na mnie. Kiedy jego przednie łapy tylko mnie dotknęły, poraziłam go prądem. Wilk upadł, warcząc, ale od razu po tym wstał. Najwyraźniej to był dla niego zbyt słaby atak. Przecież nie wywołam burzy w jaskini!
Tym razem wolał nic nie mówić, od razu atakować. Zaczął biec w moją stronę, ale kiedy był tuż przede mną, odskoczył na bok, popędził dookoła mnie, zapewne bym nie zaatakowała, po czym uderzając przednimi łapami w mój bok, wgryzł mi się w kark. Poczułam wielki, nieznośny ból. Wykorzystałam to, że skupił się na gryzieniu mnie, ugryzłam go z całej siły w łapę. Nagle ona... Rozpłynęła się?! Zmieniła się w czarny dym! Wilk stanął nade mną, a kiedy go puściłam jego łapa wróciła do normalności. Zauważył, że moje oczy nagle zrobiły się okrągłe ze zdziwienia, zaskoczenia i strachu. Opanowałam się i rzuciłam na niego. Poturlaliśmy się kawałek, lecz on złapał mnie ponownie za kark, lecz tym razem rzucił mną w ‘’ścianę’’ jaskini. Kiedy leżałam na wilgotnych kamieniach, z mojego pyska zaczęła lecieć krew. Powoli zaczęłam się podnosić, ale upadłam. Nawet nie mogłam wstać, poddałam się. Zamknęłam oczy pewna, że zginę. Nagle usłyszałam krzyk przeciwnika. Anubis? Potem kilkakrotnie powtarzający się huk, pluski wody i... Cisza. Czy to już koniec walki?
- Nic ci nie jest? Możesz stać? – usłyszałam głos Anubisa.
Lekko otworzyłam oczy. Ponownie spróbowałam wstać, lecz znów upadłam. Oprócz tego, że na karku miałam wiele ran, a z pyska leciała mi krew, nie stało się nic poważnego... Że chyba jestem połamana. Nie sądzę.
- Nie zdołałam go pokonać. – powiedziałam. – Dziękuje.
Lekko podniosłam głowę i popatrzyłam na swoje łapy.
- Wiem, że ciągle muszę ci to mówić. – szepnęłam.
< Anubis? Nic się nie stało. c; >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz