Wadera jak się zjawiła tak i szybko odeszła. Na pożegnanie uśmiechnąłem się do niej zaś ona zniknęła pośród drzew. Kiedy już całkowicie zniknęła mi z oczy odetchnąłem z ulg po czym spojrzałem się na martwe ciała wilków. - Jeżeli oni nie są stąd, to skąd? - To pytanie wciąż mnie nurtowało no ale cóż, już po sprawie. Wzdychnąłem głęboko po czym odszedłem. Szedłem przez las. Było przyjemnie, spokojnie i miło jednakże wciąż nawracało mi się jedno nurtujące uczucie tylko, że nie wiem jakie. Wróciłem do jaskini gdzie spędziłem resztę tego dnia. Kiedy następny świt nastał na niebie a promienie dostały się do mojej jaskini, otworzyłem oczy i z miejsca rozejrzałem się wokół. Wzdychnąłem głęboko a następnie wstałem ledwo utrzymując się na łapach. Ziewnąłem przeciągle wychodzą na zewnątrz. Stanąłem nad strumykiem wody który płyną koło jaskini, spojrzałem się na taflę wody po czym zatopiłem swój pysk w wodzie. Kiedy już się orzeźwiłem i kiedy napoiłem się porządnie, postanowiłem przespacerować się. Szedłem powolnym krokiem przez las rozglądając się tu i ówdzie. Nagle przy drodze na której szedłem krzaki poruszyły się. Z oddali wyglądało to na jakiegoś zająca czy też innego małego zwierza jednakże kiedy się zbliżyłem o mało nie zdrętwiałem ze strachu. Z krzaków wyskoczyła czarno-czerwona wadera. Wskoczyła wprost na mnie. Kiedy już to zrobiła przeturlaliśmy się kawałek zaś skończyliśmy w strumyku wody. Kiedy wyszedłem z wody usiadłem na brzegu dysząc. Po ty jak wadera wyszła z wody opanowałem swój oddech i spojrzałem się na nią spode łba. Warknąłem cicho lecz po chwili opanowałem się i wzdychnąłem
- Kiedy mówiłaś, że czekasz na następne spotkanie nie myślałem, że myślałaś o tym... - Spojrzałem się na waderę zimnym wzrokiem
Wadera położyła jedno ucho po sobie. Było widać, że było jej głupio przez to co się właśnie stało
<Luna?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz