Znałem tego typu wadery. Przychodzą, załatwiają co chciały, oraz odchodzą. Domyślałem się, iż wystarczy krótka rozmowa, aby pozbyć się wadery.
- Frihet – odpowiedziałem przerzucając wzrok
- To co, chcesz mnie widzieć jako człowieka? – zapytała energicznie
- … Słucham? – odpowiedziałem tym swoim niepoważnym głosem
- Czyli tak – odpowiedziała przelotnie
Wilczyca wstała na dwie tylne łapy, po czym zaczęło się dziać coś dziwnego. Tu coś wyrosło, tam coś zabrało, a wilk człowiekiem się stał.
- Ee…?! – wyjąkałem szybko odskakując od nieznajomej
Ta popatrzyła na mnie swoimi ciemno pomarańczowymi oczami. Błyskawicznie wróciłem do przytomności lekko opuszczając głowę, lecz nie odciągając jej od kierunku człowieka. Wystawiłem kły, głośno warcząc.
- Frihet.. – przejechała ręka po grzywce wykazując zdziwienie
Gdy ta, postawiła odważny krok w moim kierunku, byłem gotowy do ataku. Przygarbiłem się, nisko opuszając łeb, oraz agresywnie rozpościerając skrzydła.
Ogółem… byłem zdezorientowany całą sytuacją.
< Miku? Ja baaaardzo, bardzo przepraszam! D: Twoje opowiadanie kierowane do mnie zostało ujżane zaledwie dzisiaj ;_; ) >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz