Wadera cofnęła się prze de mną, chyba się mnie bała. No pięknie, ledwo
zjawiam się na czyimś terytorium a już zrażam do siebie jakiegoś wilka!
No i nie mam pojęcia jak to naprawić...
- Cześć. - burknąłem, wątpię czy mi odpowie. Prędzej ucieknie.
- Hej, kim jesteś? - zapytała. Chyba miała w sobie garstkę odwagi że
spytała. Podeszła trochę do mnie ale nadal trzymała się na dystans, nie
to że miałem coś przeciwko, ale prowadzenie "rozmowy" z odległości może
być ciut niewygodne.
- Anubis, jeśli o to pytasz, a ty?-zapytałem, nie było sensy pytać czy mówi o rasie czy imieniu.
- Yǒnggǎn. Ymm...jesteś demonem? - zapytała, dobre sobie! Ja demonem! Nie czułem się urażony, jej uwaga raczej mnie rozbawiła.
- Nie jestem zwykłem wilkiem.No może nie takim zwykłym. -
odpowiedziałem parskając śmiechem. Nie mogłem się powstrzymać, nie
jestem gburem ani chamem. Lubię się śmiać a jak mnie coś rozbawi to nie
umiem się powstrzymać. W dodatku wadera wyglądał na miłą, chyba nie
będzie mi miała tego za złe. Zaraz się jednak powstrzymałem, musiało to
wyglądać idiotycznie, tak jakbym przeczył temu co powiedziałem...to
najwyraźniej waderze nie przypadło do gustu. Cofnęła się znowu patrząc
na mnie jak na psychola.
- Co było w tym takiego śmiesznego?! -zapytała. Widać miała mnie dość. Akurat to mnie nie zdziwiło.
- Absolutnie nic. - odpowiedziałem. - Po prostu wydało mi się
śmieszne że wzięłaś mnie za demona. - odpowiedziałem. Tym razem już się
nie śmiałem. Uważając że "rozmowa" jest skończona (bo raczej nic dobrego
z tego nie wyjdzie) odwróciłem się by odejść.
- Czekaj dokąd idziesz? - wadera łamiąc swój strach podbiegła do mnie.
- Prosto przed siebie. - odburknąłem.
- Pytam się poważnie! - odwarknęła.
- A ja mówię poważnie! Nie mam gdzie iść. Nie rozumiesz? Nie mam
watahy, ani nawet schronienia. Więc możesz łaskawie przyjąć do
zrozumienia że idę przed siebie? - warknąłem. Jeszcze niedawno się
śmiałem a tu proszę, wahanie nastrojów, każdy wilk tak ma czy tylko ja?
<Yǒnggǎn?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz