Burza... Oznacza to także pioruny. To zwykle dodawało mi siły, moja moc stawała się silniejsza... Jednak tym razem byłam wyczerpana i ranna. Z wielką chęcią zostałabym pod tym krzakiem, aż to wszystko się skończy, aż wszyscy będą bezpieczni. Ale nie mogłam. Musimy być czujni i powiedzieć alfie o ostatnich zdarzeniach, spotkaniu mojego największego wroga. Anubis zasnął. Ja postanowiłam nie czekać na zakończenie burzy, tylko spać. Położyłam pysk na przednich łapach, po czym zamknęłam oczy. Kiedy usłyszałam kolejny grzmot aż podskoczyłam. Na szczęście nie obudziłam basiora, wolałam żeby spał, niż musiał przeczekiwać tę ulewę. Tym razem udało mi się zasnąć.
~ Później ~
Powoli otworzyłam oczy, pewna, że znajduję się w swojej jaskini. Po chwili jednak sobie przypomniałam. Było już rano, słońce pokazało się niedawno. Burza się skończyła. Wszystko było mokre. Zorientowałam się, że leżymy w błocie. Jęknęłam cicho. Mimo tego, że byłam brązowa, błoto było widać doskonale na moim futrze. Najwyraźniej tarzałam się podczas snu. Przypomniałam sobie, że musimy opowiedzieć o wszystkim Moon, lecz najpierw trzeba odnaleźć tereny watahy i ją.
- Anubis, Anubis! – mówiłam, trącając go łapą w bok.
Otworzył oczy, także orientując się, że leży właśnie w błocie. Wyszliśmy spod krzaków, rozglądając się. Musieliśmy szukać terenów watahy.
- Hm... Idźmy w stronę, z której przybiegliśmy. – powiedział.
Rozglądnęliśmy się. Wszystko wokół wyglądało tak samo...
- Anubis... – zaczęłam, ale on też to zauważył.
< Anubis? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz