Uśmiechnęłam się lekko i spojrzałam na stworzenie.
- Skoro chodzi po lądzie, zapewne poradzi sobie. – stwierdziłam.
Popatrzyłam wgłąb jaskini. Było ciemno i zimno, aż zaczęłam drżeć. Nie wiem, czy z ekscytacji i przejęcia, czy przez panującą tam wilgoć, którą odczuwałam jeszcze na zewnątrz. Ostrożnie zeskoczyłam w dół, Anubis zaraz za mną. W chwili upadku rany znów mnie bardzo zabolały, ale zamknęłam pysk, by nie wydać żadnego odgłosu.
Basior stanął tuż obok mnie. Zaczęliśmy się rozglądać. Dopiero po chwili Anubis powiedział:
- Yǒnggǎn, patrz!
Obok nas, przy ziemi, było dosyć niskie, lecz na tyle duże, jak dla wilka, przejście gdzieś dalej. Poszłam przodem, zaglądnęłam tam. Widziałam tylko ciemność. Zaczęłam iść, przy czym prawie leżałam na ziemi. Było tam jeszcze bardziej wilgotnie, a pomiędzy moimi łapami płynął mały, wręcz lodowaty strumyk. Usłyszałam cichy plusk, co oznaczało, że Anubis wszedł do tunelu za mną. Było tam cicho, nie licząc odgłosów kapania wody.
Nagle, gdzieś w oddali, zaczęłam widzieć jasny punkt. Nie czułam nic konkretnego. Nagle jednak poczułam dym. Szeroko rozszerzyłam oczy, po czym zaczęłam iść szybciej. ‘’Sufit’’ robił się coraz wyższy, a więc już po chwili mogłam normalnie iść. Kiedy zapach stał się silniejszy, a światło w oddali zrobiło się widoczniejsze, zaczęłam biec. Basior podążał kawałek za mną.
Wreszcie dotarłam do celu. Przede mną palił się ogień, nie wiem, skąd się wziął. Anubis stanął tuż obok mnie i zaczął patrzeć w płomienie. Nagle, w jednym z nich, uformowało się małe, samotne wilczę. Leżało otoczone drzewami. Nagle zrozumiałam, że to byłam ja. Nikt nie wiedział nic o mojej historii oprócz mnie, więc basior patrzył na wszystko zdziwiony. Poczułam, że robię się coraz słabsza. Nagle wszystko, cała moja straszna historia powróciła. Sądziłam, że o tym zapomnę, ale wtedy zrozumiałam, że nie dam rady.
Wilczę nagle otoczyły inne wilki. Rozpoznałam w nich rodzinę. Każdy z nich po kolei lizał lub trącał nosem małą mnie. Wtedy nad nimi pojawiła się mała sylwetka wilka, robiąca się coraz większa, szła w moją stronę. Nagle przedarła się przez ogień. Płomienie otoczyły wilka i zawiązały się wokół niego jak łańcuchy. Utrzymały go kilka centymetrów ode mnie. Nagle podniósł się na tylne łapy, otworzył szeroko paszczę i prawie mnie ugryzł, ale ‘’łańcuchy’’ go dalej trzymały. Szybko zamrugałam, a ten szybko zniknął. Zorientowałam się, że mojej wilczej rodziny już nie było w płomieniu, natomiast malutka, bezbronna ja piszczałam i wyłam rozpaczliwie, wzywając ich. Momentalnie cała historia zniknęła, pozostawiając płaczące wilczę samotne. Chyba to chciała pokazać mi ryba.
Cała drżałam, moje oczy były szeroko otwarte. Popatrzyłam na Anubisa. Basior patrzył na mnie zdziwiony i zdezorientowany. Nie wiedział, o co tam chodziło. Nagle zrobiło mi się bardzo słabo. Moje łapy przestały mnie słuchać i działać, więc upadłam. Wszystko zrobiło się ciemne. Straciłam przytomność.
< Anubis? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz