Blog przechodzi reset.
piątek, 30 grudnia 2016
wtorek, 20 grudnia 2016
Od Heroiki CD. Poisona
Ruszyłam za Poisonem, lekko utykając. Zraniona łapa trochę mnie bolała, ale nie uważałam, by było to coś poważnego. Przeszliśmy przez niedawne pole bitwy i zatrzymaliśmy się obok Rary, która rozmawiała z jakimś łaciatym pustelnikiem. Widząc nas szybko dokończyła rozmowę.
- O co chodzi? - zapytała, odwracając się w naszą stronę.
- Dziękujemy za pomoc - zaczęłam.
- Nie ma sprawy. Możecie mi tylko powiedzieć, gdzie wyście tak długo byli!?
Wymieniliśmy z Poisonem zdziwione spojrzenia.
- Długo? Nie było nas jakieś kilka dni...
- Pół roku. Minęło pół roku.
- Tak długo na nas czekaliście? - zapytałam, zaskoczona. Rara wzruszyła ramionami.
- Jak już wspominałam, nasza sytuacja nie jest najlepsza. Moon, Picallo i Sophie zostali zamordowani, Alfą został Anubis, ale ostatnimi czasy mało kto go widuje. I dobrze.
- Moon nie żyje? - zapytał zaskoczony Poison.
- Jak to możliwe? - dodałam.
- Już mówiłam - morderstwo. Nie znam szczegółów. Wracajmy do watahy, zanim te dziwne stworzenia się znowu pojawią.
- O co chodzi? - zapytała, odwracając się w naszą stronę.
- Dziękujemy za pomoc - zaczęłam.
- Nie ma sprawy. Możecie mi tylko powiedzieć, gdzie wyście tak długo byli!?
Wymieniliśmy z Poisonem zdziwione spojrzenia.
- Długo? Nie było nas jakieś kilka dni...
- Pół roku. Minęło pół roku.
- Tak długo na nas czekaliście? - zapytałam, zaskoczona. Rara wzruszyła ramionami.
- Jak już wspominałam, nasza sytuacja nie jest najlepsza. Moon, Picallo i Sophie zostali zamordowani, Alfą został Anubis, ale ostatnimi czasy mało kto go widuje. I dobrze.
- Moon nie żyje? - zapytał zaskoczony Poison.
- Jak to możliwe? - dodałam.
- Już mówiłam - morderstwo. Nie znam szczegółów. Wracajmy do watahy, zanim te dziwne stworzenia się znowu pojawią.
***
Po kilku godzinach i odnalezieniu Feathera znaleźliśmy się w górach. Tam, w sporej dolinie, ukrywała się wataha. Gdy zeszliśmy po stromym zboczu, Rara podeszła do czerwono-białego basiora, Oriona.
- Nie widziałeś Anubisa? - zapytała.
- Nie, wymknął się jakiś czas temu. O co chodzi?
- Heroica i Poison...
Wilczyca przerwała. Na brzegu doliny pojawił się czarny basior - Anubis. Wszystkie wilki prócz mnie i Poisona schyliły głowy, aczkolwiek większość robiła to niechętnie. Jakieś dwa nieznane mi basiory podeszły do Alfy i wraz z nim ruszyli w naszą stronę.
- Zachowuje się tak od pewnego czasu - szepnęła Rara.
- Widzę, że raczyliście się w końcu pojawić - warknął Anubis. - Ale szkoda, że wcześniej nie zapoznaliście się z zasadami.
- Jakimi zasadami? - zapytałam, choć chyba zaczynałam się domyślać, o co chodzi.
- Rara wam wszystko wyjaśni. I mam nadzieję, że więcej nie będziecie się mi stawiać.
Powiedziawszy to, odszedł.
- Chodźcie, wszystko wam wyjaśnię - szepnęła do nas Rara.
***
Pustelniczka opowiedziała nam, jak pewnego dnia Anubis zniknął i wrócił jakiś tydzień później w towarzystwie jedenastu basiorów i kilku wojowniczych wader. Zarządził, że od tej pory nikt nie ma prawa podejmować żadnych decyzji bez jego zgody - czy to chodziło o polowanie, o partnerstwo czy o patrolowanie granic. Jego rządy połączone z zastraszaniem przez przyprowadzone przez niego wilki sprawiły, że wataha stała się słaba. Z trudem powstrzymywali napaści sąsiadów, aż do napadu zmutowanych wilków. Wtedy zmuszeni byli się wycofać.
- Nikt nie może się mu postawić - zakończyła Rara. - Jest nas zbyt mało. A on jest zbyt... agresywny i surowy. Gdy Stream próbowała wymusić lepsze warunki dla jej rodziny, zabił jej partnera i dwa z trzech szczeniąt. To był dla niej ogromny cios, zwłaszcza po śmierci Moon. Wciąż się nie otrząsnęła.
- To okropne - stwierdziłam. - Jak... Jak on mógł się tak zmienić?
- Podejrzewam, że ktoś nim kieruje - powiedziała Rara. - Nawet do Yon...
Przerwało jej wycie.
- Wieczorne spotkanie. Musimy się stawić.
Wzorem Pustelniczki opuściliśmy schronienie pod nawisem skalnym i wraz z innymi zebraliśmy się przed półtorametrowym głazem. Na skale stał Anubis i lustrował wszystkich chłodnym spojrzeniem. Wygłosił krótki wstęp, a potem przeszedł do informacji.
- Dzisiaj do naszej watahy powrócili Poison i Heroica. Sytuacja na naszych ziemiach została dzięki nim i Rarze opanowana. Jeśli dobrze pójdzie, za dwa dni wrócimy do domu.
- Ale oni mogą powrócić... - zaczęłam. Anubis, który miał właśnie zeskoczyć na ziemię, zawrócił.
- Śmiesz kwestionować moje rozkazy? - warknął.
- Myślę po prostu o dobru watahy i stwierdzam fakty - odpowiedziałam. - Ryzyko ataku ze strony tych mutantów jest wciąż wysokie.
- Podejdź tutaj - rozkazał chłodno. Wilki z prawdziwej WKS skuliły się nieco, te przyprowadzone przez Alfę, o charakterystycznej błyszczącej czarnej sierści ze szkarłatnymi wzorami, uśmiechnęły się delikatnie. Powoli, możliwie najpewniejszym krokiem podeszłam pod głaz.
- Stań obok mnie.
Nie byłam pewna, do czego to prowadzi, ale zrobiłam, co powiedział. Przez chwilę mierzyliśmy się wzrokiem, aż Alfa zamachnął się na mnie łapą. Odruchowo wykonałam unik i rzuciłam się do przodu. Pazurami rozorałam skórę na piersi Anubisa. Wśród zgromadzonych pod skałą rozległ się cichy szmer głosów. W oczach Alfy pojawiła się wściekłość.
- Jak śmiałaś! - wrzasnął i uderzył mnie łapą. Gdy tylko mnie dotknął, moje ciało przeszył prąd. Upadłam na ziemię, tracąc dech w piersiach.
- Anubisie, oszalałeś? - zawołał Poison.
- Nie masz prawa mówić do mnie po imieniu!
- Nie zasługujesz na swój tytuł. Prawdziwy Alfa nie podnosiłby łapy bez powodu na swój lud. To musi się skończyć.
- Wyzywasz mnie? Chcesz pojedynku?
- Tu i teraz.
- Poison, nie... - szepnęłam wstając. Basior jednak nadal wpatrywał się w przywódcę. Alfa zeskoczył z głazu i oba wilki zaczęły krążyć wokół siebie. W pewnej chwili rzucili się na siebie i zaczęli tarzać po ziemi, walcząc zaciekle. Po pewnym czasie Anubis zaczął przegrywać. Zauważyli to też jego poplecznicy i rzucili się swemu władcy na pomoc. Ale w tej chwili i wilki z WKS przystąpiły do walki. Dolina zamieniła się w pole bitwy.
- Yon - wyszeptał i spróbował wstać jednak złamana łapa mu na to nie pozwoliła. Podeszłam ostrożnie do niego. Spojrzał na mnie, a jego wzrok błagał o pomoc. Pomogłam mu wstać i przejść do miejsca, gdzie leżała jego ukochana. Basior upadł obok niej na ziemię i po chwili jego oddech ustał. Stałam jeszcze przez chwilę przy nich, a potem wróciłam do watahy.
- Nie rządził nimi prawdziwy Anubis - szepnęłam do Poisona.
- Wiem - odpowiedział równie cicho, a potem zwrócił się do wilków. - Trzeba pochować zmarłych - Anubisa, Yon i Stream.
Wszyscy wzięli się do działania i po godzinie wspólnej pracy usypane zostałe trzy kopce. W ciszy cała wataha siedziała przed nimi. Aż w pewnej chwili od strony lasu dobiegło nas wycie mutantów.
- Trzeba iść - stwierdził Poison.
- Masz rację, ale gdzie? - zapytałam.
Basio uniósł głowę, nad nami przeleciały ptaki.
- Jeszcze nie wiem, ale na pewno dowiem się wkrótce.
- Anubisie, oszalałeś? - zawołał Poison.
- Nie masz prawa mówić do mnie po imieniu!
- Nie zasługujesz na swój tytuł. Prawdziwy Alfa nie podnosiłby łapy bez powodu na swój lud. To musi się skończyć.
- Wyzywasz mnie? Chcesz pojedynku?
- Tu i teraz.
- Poison, nie... - szepnęłam wstając. Basior jednak nadal wpatrywał się w przywódcę. Alfa zeskoczył z głazu i oba wilki zaczęły krążyć wokół siebie. W pewnej chwili rzucili się na siebie i zaczęli tarzać po ziemi, walcząc zaciekle. Po pewnym czasie Anubis zaczął przegrywać. Zauważyli to też jego poplecznicy i rzucili się swemu władcy na pomoc. Ale w tej chwili i wilki z WKS przystąpiły do walki. Dolina zamieniła się w pole bitwy.
***
Jakiś czas później większość popleczników Anubisa uciekła, a on sam leżał na ziemi. Wydało mi się, że nie żyje, ale w tej chwili uniósł głowę.- Yon - wyszeptał i spróbował wstać jednak złamana łapa mu na to nie pozwoliła. Podeszłam ostrożnie do niego. Spojrzał na mnie, a jego wzrok błagał o pomoc. Pomogłam mu wstać i przejść do miejsca, gdzie leżała jego ukochana. Basior upadł obok niej na ziemię i po chwili jego oddech ustał. Stałam jeszcze przez chwilę przy nich, a potem wróciłam do watahy.
- Nie rządził nimi prawdziwy Anubis - szepnęłam do Poisona.
- Wiem - odpowiedział równie cicho, a potem zwrócił się do wilków. - Trzeba pochować zmarłych - Anubisa, Yon i Stream.
Wszyscy wzięli się do działania i po godzinie wspólnej pracy usypane zostałe trzy kopce. W ciszy cała wataha siedziała przed nimi. Aż w pewnej chwili od strony lasu dobiegło nas wycie mutantów.
- Trzeba iść - stwierdził Poison.
- Masz rację, ale gdzie? - zapytałam.
Basio uniósł głowę, nad nami przeleciały ptaki.
- Jeszcze nie wiem, ale na pewno dowiem się wkrótce.
Od Oriona CD. Rary
Wziąłem łyk napoju i spojrzałem na Rarę, która siedziała na hamaku i wesoło mi się przyglądała, odstawiłem kubek, oblizałem się i podszedłem do niej. Siedziała i nie spuszczała ze mnie wzroku... uśmiechnąłem się zadziornie.
Rara zmazała uśmiech i pojawiło się zdziwienie
Trąciłem ją lekko nosem
- Co?
- Piękna jesteś- powiedziałem
- Ta tylko tak mówisz
Pocałowałem ją długo i ciepło
- Jakby było inaczej nie zrobiłbym tego- odrzekłem i przejechałem językiem po jej policzku a ona tylko wzdrygnęła ponieważ dreszczyk przepłynął przez jej ciało. Przytuliłem ją do siebie czule
- No to co robimy?-spytała
- A co chcesz?
<Rara?> No właśnie co robimy?
Rara zmazała uśmiech i pojawiło się zdziwienie
Trąciłem ją lekko nosem
- Co?
- Piękna jesteś- powiedziałem
- Ta tylko tak mówisz
Pocałowałem ją długo i ciepło
- Jakby było inaczej nie zrobiłbym tego- odrzekłem i przejechałem językiem po jej policzku a ona tylko wzdrygnęła ponieważ dreszczyk przepłynął przez jej ciało. Przytuliłem ją do siebie czule
- No to co robimy?-spytała
- A co chcesz?
<Rara?> No właśnie co robimy?
piątek, 16 grudnia 2016
Od Rary CD. Oriona
- Wolisz wiśniowy czy czereśniowy? - zapytałam. Basior podrapał się po głowie, zabawnie zmieniając ułożenie grzywki. Długa sierść skierowana była teraz we wszystkich kierunkach, a miejscami stała niczym antena.
- A jaka jest różnica? - spytał w końcu Orion.
- Wiśniowy jest wiśniowy, a czereśniowy czereśniowy.
- Aham... To poproszę wiśniowy, który jest czereśniowy.
- Takiego nie mam. Na razie naleję ci czereśniowy, dobrze?
Orion kiwnął głową. Po chwili podałam mu kubek i zabrałam się za robienie potrawki z królika. Gdy danie było gotowe, nałożyłam dwie porcje do dwóch misek i postawiłam je na stoliku.
- Smacznego - powiedziałam.
<Orion?>
- A jaka jest różnica? - spytał w końcu Orion.
- Wiśniowy jest wiśniowy, a czereśniowy czereśniowy.
- Aham... To poproszę wiśniowy, który jest czereśniowy.
- Takiego nie mam. Na razie naleję ci czereśniowy, dobrze?
Orion kiwnął głową. Po chwili podałam mu kubek i zabrałam się za robienie potrawki z królika. Gdy danie było gotowe, nałożyłam dwie porcje do dwóch misek i postawiłam je na stoliku.
- Smacznego - powiedziałam.
<Orion?>
Subskrybuj:
Posty (Atom)