Nowa… wataha! Pewnie, tym razem taka, która przypadła mi do gustu. Dużo miejsca, a co najważniejsze… co drugi krok nie napotykasz innego wilka. Leniwie wygryzłam ostatnie resztki mięsa. Wyszczerzyłam długi pysk, po czym ziewnęłam, ciągnąc na zębach krople krwi, oraz wywarzając język na wierzch. Przygarbiona spojrzałam to w prawa, to w lewą. „Czas na nowe znajomości!” Lekko zarżałam, a następnie żwawym krokiem wstałam z ziemi. Machnęłam nieznośnie długim ogonem w połowie w powietrzu, a drugiej na ziemi. Wybiłam się tylnymi łapskami, wprawiając w ruch całe ciało. Na twarzy ni z tond ni z nikąd pojawił się czysto, psychicznie chory uśmiech. Uważam to za normalne.
***
Nie musiałam długo biec. Nagle, z toni ciemności wyłonił się wilk o różnych odcieniach ciemności. W oczy wbiły się bandaże na łapskach i ogonie. Ogromne pazury przestraszyły by nie byle kogo. Zaczęłam machać energicznie ogonem.
- Baaaasior! – wyjęczałam zachrypniętym głosem
Wilk przystał w marszu. Odwrócił parę razy głową, po czym wystawił słodkie kły. Opuszczając łeb odparł stanowczym głosem.
- Kim jesteś?! – niby do mnie mówił, a ciągle patrzył w inne miejsce.
- Wilkiem
- Ależ pomoc… nie łkaj, a gadaj! – powtórzył
- Patrz mi w oczy, kochany – odpowiedziałam lekkim głosem.
Leżałam w na tyle ciemnym miejscu, aby widać było jedynie te krwisto czerwone oczyska.
- Podejdź, jeżeli ci życie miłe – parskną śmiechem
- ŻADEN PROBLEM… - wypowiedziałam to słowami czystego szaleńcy.
W głosie słychać było wyraźny niski ton, szum, oraz echo.
Wybijając się tylnymi łapskami, wylądowałam na basiora. Ten upadł na bok. Korzystając z okazji, owinęłam go ogonem, wypowiadając niewyraźne słowa.
- Mów mi Śmierć!
<Anubis? Zaatakujesz? <: >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz